"Yentl" w reż. Tibora Miklosa w Teatrze Muzycznym w Łodzi. Pisze Renata Sas w Expressie Ilustrowanym.
To miały być nostalgiczne wspomnienia, intrygująca opowieść z gatunku tych, które nie miały prawa się przydarzyć. Urodziwa kobieta odsłania swoje niesamowite młodzieńcze przejścia. Takie wyznanie ma sens tylko wówczas, gdy intryguje i pozwala wierzyć, ale nie wtedy, kiedy artystyczna jakość produkcji z każdą chwilą coraz bardziej pogłębia zakłopotanie. "Yentl" ma filmową tradycję (1983). Na ekranie kreację stworzyła Barbra Streisand. W monodramie wystawionym na Scenie Kameralnej Teatru Muzycznego opartym na opowiadaniu Isaaca B. Singera, wykorzystującym muzykę Michela Legranda, przeżycia upartej żydowskiej dziewczyny odsłania Anna Dzionek (na zdjęciu). Jej bohaterce obojętne jest, jak się robi kugel. Ona chce się uczyć i mieć do tego takie same prawa jak chłopcy. Obcina włosy, zakłada męski strój i dostaje się do szkoły talmudycznej. Wszystko jest tak jak marzyła, ale zaskoczy ją miłość, prowokująca do niewiarygodnych decyzji.