Drżę na samą myśl o tym, że młódź stołeczna, która z taką ofiarnością zdobywała bilety na Warszawskie Spotkania Teatralne, może się nam odwrócić od Wyspiańskiego. I to za sprawą dwóch rekomendowanych inscenizacji. Maciej Englert, reżyser "Wyzwolenia" w Teatrze Współczesnym w Szczecinie, jakby sam niepewny swych przewag, wyznał za pośrednictwem Wyspiańskiego, że nie ogląda się na recenzentów, zapatrzony w widownię. Ma rację. Ale właśnie publiczność zgotowała mu największą - siurpryzę, rejterując z krzeseł. A na zakończanie rozległ się głos z sali: autor, autor. Cenne są próby nowego odpytywania dzieł naszych największych, w tym czwartego wieszcza, tak zespolonego z naszym duchem narodowym, z polskim charakterem i obyczajem, z pokrętnością naszego losu. W "Wyzwoleniu", jak w każdym dramacie Wyspiańskiego, przenikają się różne warstwy myśli, refleksji, obserwacji, zdarzeń. Jest mowa nie tylko o okowach niewoli politycznej, ale
Tytuł oryginalny
Szkoda Wyspiańskiego!
Źródło:
Materiał nadesłany
Sztandar Młodych nr 293