Męsko-damski czworokąt "Mąż i żona" Aleksandra Fredry, który przyjechał z warszawskiego Teatru Powszechnego odegrały gwiazdy pierwszej wielkości - Krystyna {#os#305}Janda{/#}, Joanna {#os#318}Żółkowska{/#} po stronie damskiej, a Piotr {#os#327}Machalica{/#} i Janusz {#os#319}Gajos{/#} po męskiej. Nawet nie uwikłanym w miłosne przekładanki kamerdynerem był Gustaw {#os#325}Lutkiewicz{/#}. Reżyser Krzysztof {#os#694}Zaleski{/#} ściągnął znakomitych aktorów i na tym skończyła się jego pomysłowość. Jednak Aleksander {#au#207}Fredro{/#} ma się dobrze. "Mąż i żona" potrafi śmieszyć nadal. Na tle warszawskiego przedstawienia, tak obficie okraszonego aktorskimi sławami, bardzo dobrze wypada lubelski "Pan Jowialski". Aktorzy nie tak ozdobni, ale przyzwoici, a i reżyser miał jakiś pomysł. Akcja warszawskiego "Męża i żony", wlokła się w pierwszym akcie nieznośnie. Tym bardziej, że aktorzy nie potrafili zagospodarować niektórych
Tytuł oryginalny
Szkoda tych aktorów
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Wyborcza - Lublin nr 111