Zmarły w 1967 roku farso-pisarz angielski, Joe Orton, miał może i niezły pomysł: wykpienia modnych w jego kraju psychoanalityków. Niestety, zabrakło Ortonowi elementarnych danych, by napisać dobrą komediofarsę. Nie rozporządzał dowcipem subtelniejszymi, celniejszym. Ani pomysłowością, kulturą pisarską, swobodą dialogu. Technikę zapożyczył ze starych fars paryskich - ale posłużył się nią z lekkością niedźwiedzią, stufuntową. Owego "Kamerdynera" (polski tytuł "Co widział kamerdyner") niepotrzebnie wydobył z zapomnienia warszawski Teatr Kwadrat. Lepiej było zostawić w archiwum ten płód nieudany. Szkoda wysiłku i umiejętności utalentowanego tłumacza, Gustawa Gottesmana, godnego ambitniejszych zadań. Szkoda talentu dowcipnego, inteligentnego i doświadczonego reżysera, Edwarda Dziewońskiego. Szkoda pomysłów scenografa, Jerzego Rudzkiego, który próbował zastosować zielony kolor scenicznego wnętrza. Bardzo mi żal aktorów, którzy wkłada
Tytuł oryginalny
Szkoda
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Warszawy nr 250