EN

10.11.2021, 10:31 Wersja do druku

Szklarnia

"Szklarnia" Jordana Tannahilla w reż. Iwony Kempy w Teatrze Collegium Nobilium w Warszawie, spektakl dyplomowy IV roku Wydziału Aktorskiego Akademii Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza w Warszawie. Pisze Rafał Turowski na stronie rafalturow.ski.

fot. Bartek Warzecha

Przed aktorami postawiono zadanie wcielenia się w postacie o kilka lat od nich młodsze. Jak wiemy – między 19-latkiem a 23-latkiem jest prawdziwy ocean, wręcz przepaść, tamten to jeszcze chłopak, ten (już zwykle) jest mężczyzną, a cofnięcie się o ów właśnie przepłynięty ocean wcale nie jest łatwe, i cóż – nie będę ukrywał, że nie wszystkim się to udało. Dziewczyny (oraz Szczepan Kajfasz, który nie musiał do niczego wracać, bo grał Szklarnię) mieli to zadanie zdecydowanie ułatwione. Ergo, część bohaterów wydała mi się troszkę nieprawdziwa.

Zwracam natomiast uwagę na kilka olśniewających scen, dla których warto ten spektakl obejrzeć, nawet jeśli harce młodzieniaszków spod Toronto nie są Waszą filiżanką herbaty. Otóż - wprost rewelacyjnie zabrzmiał song o kanapie, w wymagającej poświęceń roli kanapy – Robert Czerwiński; w punkt zagrano scenę palenia trawy, było to przy okazji również cudownie zabawne; znakomita, wyciskająca łzy z oczu była kaźń ryżojada (bardzo dobry Paweł Gasztold-Wierzbicki), a najlepszym momentem tego przedstawienia jest bardzo precyzyjnie zagrana scena, no cóż – seksu oralnego, a mówiąc ściślej – opowieści o nim, brawa dla Jana Wieteski. Zatem poza drobnymi uwagami natury ogólnej, Szklarnię odnajduję jako udane, pełne energii przedstawienie, które można traktować nawet jako moralitet, nie ma w nim jednak (szczęśliwie) żadnego moralizowania.

Mam tylko do dramaturga prośbę, żeby – jeśli to możliwe – usunął polskie wtręty, trudno mi uwierzyć, że wyszły spod pióra Tannahilla, były w tym naprawdę niezłym, uniwersalnym przecież tekście czymś wprost okropnym.

Tytuł oryginalny

SZKLARNIA

Źródło:

www.rafalturow.ski
Link do źródła