"Szklana menażeria" w reż. Jacka Poniedziałka w Teatrze Kochanowskiego w Opolu. Pisze Iwona Kłopocka w Nowej Trybunie Opolskiej.
Jacek Poniedziałek pokazuje na scenie kawałek życia prawdziwego aż do bólu. Toksyczne relacje, autentyczne emocje i świetne aktorstwo. "Szklana menażeria" to opowieść o rodzinie. Ojca nie ma. Pozostał jedynie na wiszącym na ścianie portrecie (nb. to młodzieńczy portret ojca reżysera). Jest samotna matka, utrzymujący rodzinę syn, nienawidzący pracy, która odbiera mu marzenia (bardzo dobry Sylwester Piechura) i zdziwaczała córka. I jest bieda. Nim jako widzowie usiądziemy w fotelach, przechodzimy przez zaułek, w którym mieszkają bohaterowie tej opowieści. Otrzemy się o nędzę, bylejakość, brud. W takim miejscu nic nie może dobrze się układać. Troska o zaspokojenie podstawowych potrzeb nie sprzyja budowaniu dobrych więzi. Wingfieldowie są dysfunkcyjni. Pod cienką warstwą codziennej krzątaniny buzują namiętności, niezaspokojone pragnienia, rozczarowania, pretensje. Wciąż także nadzieja na odmianę losu, co czyni tę mieszankę wysoce wybuchow