Wołam cię obcy człowieku,
co kości odkopiesz białe;
Kiedy wystygną już boje,
szkielet mój w ręku będziesz miał,
sztandar ojczyzny mojej
(Krzysztof Kamil Baczyński)
Julian Przyboś zareagował na ten wiersz własnym wierszem "Jeszcze o poległym poecie". Wierszem bolesnym, bo skierowanym do cienia już. Dzisiaj już wiadomo: był to cień poety, który mierzył na miejsce wysokie, najwyższe w poezji. Zginął czwartego dnia Powstania na placu Teatralnym, pod Ratuszem i w tym samym dniu narodziła się jego legenda. Przez wiele lat nieoficjalna, pokątna, niezasłużenie chowana w mrok, wreszcie uznana i oficjalna. Dzisiaj o Krzysztofie Baczyńskim co drugi chciałby powiedzieć słowo najbardziej własne, włączyć się w jego "życie pośmiertne" bo to trochę otarcie się o historię i o wielkość. "Szkielet" Krzysztofa Kamila ma dziś w ręku każdy; w jakimś sensie każdy. Powołany i niepowołany. Uczeń w szkole, słuchacz jego wierszy mówionych na akademiach i w radio, ksiądz na ambonie, uczestnik śpiewów narodowych na Powązkach odprawianych corocznie 1 sierpnia, wielbiciel Ewy Demarczyk i zawodowy propagandysta. C