"Sen srebrny Salomei" w reż. Krzysztofa Prusa w Teatrze Śląskim w Katowicach w ocenie Henryki Wach-Malickiej z Dziennika Zachodniego.
Ten spektakl pięknie się zapowiada. Pierwsza scena, wyczarowana światłem ze scenografii Marka Mikulskiego, ma w sobie romantyczną niejednoznaczność i wielką urodę plastyczną. Nadzieje publiczności rozwiewają się jednak wraz z kolejnymi obrazami. "Sen srebrny Salomei" Juliusza Słowackiego, zrealizowany w Teatrze Śląskim przez Krzysztofa Prusa, układa się co prawda w ciąg żywych, ładnie skomponowanych obrazów, ale trudno w nich znaleźć głębszy sens. Nie jest to przedstawienie o ludzkich namiętnościach, bo choć dramat w nie obfituje, to aktorom nie wystarcza żaru i prawdy, by przekonać publiczność do emocji bohaterów. Nie jest to także spektakl o meandrach polityki i historii, które zaważyły na stosunkach Polski i Ukrainy właściwie po dzisiejsze czasy. Słowacki dołożył wielu starań, by sytuacje i postacie uwikłać w śmiertelny węzeł takich zależności, ale w katowickiej inscenizacji nienawiść dwóch narodów utopiła się w pustosłowiu