"Miasto snu" w reż. Krystiana Lupy TR Warszawa, Teatru Dramatycznego w Warszawie i Theatre de la Ville w Paryżu. Dla e-teatru pisze Olga Byrska.
Sześciogodzinne "Miasto snu" to doświadczenie po prostu "trwania", "istnienia" - zarówno z racji długości, jak i konstrukcji przedstawienia. Znajdziemy w nim i ironię, i dystans, i rozliczenie reżysera z dotychczasową twórczością. Co oczywiste, znajdziemy w nim również spostrzeżenia, dotyczące rzeczywistości - te składają się, w moim przekonaniu, na niespotykaną dotąd słabość przekazu reżysera. Słabość spektaklu Lupy zasadza się, w mojej opinii, na dwóch aspektach. Pierwszym jest swoisty paradoks, któremu "Miasto snu" podlega. Otóż: przedstawienie, czyli dzieło sztuki, wynika - jak można sądzić - z określonego stosunku do rzeczywistości. Najczęściej to niezgoda na porządek, w jakim funkcjonujemy, poczucie braku debaty na temat ważny według nas temat lub po prostu jest demonstracją buntu. "Miasto snu" podlega, jak się wydaje, tej definicji, a jego tematem jest niezgoda na rzeczywistość wyrażana w formie.. mówienia o niezgodzie na rzecz