Często zdarza się, że jakiś utwór dramatyczny grany jest na kilku scenach jednocześnie. Jeszcze niedawno królowały w teatrze dramaty senne, czy, mówiąc precyzyjniej, sztuki wykorzystujące metaforę życia jako snu. Grano więc Calderona, Ślub Gombrowicza, Historię z psem Lubieńskiego. I choć wykonanie było oczywiście różne, wspólna pozostawała świadomość faktu, że oto nagle obudziliśmy się w wolnym kraju, z dręczącym pytaniem: co dalej? Senna metafora okazała się niezwykle pojemna, pozwoliła oddać zdziwienie nagłego przebudzenia, strach przed nową sytuacją. Po okresie radości z odzyskanego śmietnika przyszedł czas na życie jawą, na opisanie zmienionej rzeczywistości. Stąd nie jest chyba przypadkiem, że w dwóch różnych teatrach, w Warszawie i w Kaliszu, wystawiono Szewców Witkiewicza. Obie realizacje, całkowicie różne, są próbą przedstawienia polskiej współczesności, jej śmieszności i grozy. Próbą w efekcie mizerną -może Wit
Tytuł oryginalny
"Szewcy" tu i tam
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr nr 12