"Szewcy" w reż. Macieja Prusa w Teatrze Polskim w Warszawie. Pisze Jacek Wakar w Dzienniku.
Liczyłem na to przedstawienie, tymczasem podczas premiery "Szewców" [na zdjęciu scena z próby] na nowo otwartej Scenie Kameralnej warszawskiego Teatru Polskiego przecierałem oczy ze zdumienia. Nie przypominam sobie gorszego spektaklu Macieja Prusa. Nie rozumiem, jak mógł popełnić błędy oczywiste chyba nawet dla debiutanta. "Szewcy" Prusa to już nie klęska - to katastrofa. Prawdopodobnie chciał reżyser opowiedzieć tekstem Witkacego o wypaleniu współczesnej inteligencji, jej ideowym bankructwie i życiowym zagubieniu. Może chciał dowieść, że jakakolwiek rewolucja jest dziś niemożliwa, wszystko kończy się na gderaniu kilku zmęczonych facetów. Nikim innym nie jest bowiem bezbarwny, powtarzający mamrotliwie "Nie będziemy gadać niepotrzebnych rzeczy", Sajetan Tempe Olgierda Łukaszewicza. Źdźbła siły nie sposób znaleźć w prokuratorze Scurvym, gdyż Tomasz Borkowski gra go tak, jakby coś pętało mu nogi. Spektakl Prusa powinien być obowiąz