Potrzeba było 25 lat doświadczeń, by odkryć, że Witkacy przemawia językiem w pełni dla nas zrozumiałym. To, co kiedyś wydawało się czystym wygłupem, grą literacką, dziś brzmi krystalicznie jasno, logicznie i przerażająco prawdziwie. Od napisania "Szewców", upłynęło 37 lat. Gdyby któryś z teatrów wystawił tę sztukę w roku 1934, odebrano by ją zapewne jako rzecz ciemną, bałamutną, mogącą wylęgnąć się jedynie w chorym mózgu. Nawet jeszcze 15, 10, 5 lat temu przyjmowalibyśmy ją z pewnym niedowierzaniem. Nie wszystkie jej wątki odczytywalibyśmy natychmiast, nie pod każdy, obraz sceniczny umielibyśmy podstawić konkretną sytuację historyczną. Można, więc powiedzieć, że "Szewcy" do krakowskiego teatru przychodzą w samą porę, ani za wcześnie, ani za późno. Przychodzą w momencie, kiedy nasza wiedza o współczesności jest na tyle bogata i różnorodna, byśmy mogli zdobyć się wobec niej na dystans i refleksję, byśmy m
Tytuł oryginalny
Szewcy
Źródło:
Materiał nadesłany
Tygodnik Powszechny