Obcowanie z teatrem Jerzego Grzegorzewskiego to obcowanie z tajemnicą. Tajemnicą wynikającą z dystansu jaki dzieli słowo tekstu realizowanego na scenie, z ujrzaną w nim formą i obrazem - pisze Bartosz Rosenberg na blogu Stan Subiektywny.
Każda z form/obrazów/skrótów, używanych w przedstawieniach przez Grzegorzewskiego, miała swoją określoną temperaturę i moc - wypływającą z głębokiego uczucia, intymności i intuicji. W nich było sporo banału, oddania miejsca słowom, które do cna zużyte, mówiły więcej niż niejeden monolog, czy przydługi dialog, np.: "nie można żyć bez miłości", "życie zmienia" ("Powolne ciemnienie malowideł", 1985), czy legendarne "Jutro" ("Wesele", 1977). Te sformułowania stawały się odzwierciedleniem nieprzystawalności języka do przeczuć, komunikatami określającymi stan ludzkiej kondycji. Tajemnica pierwsza - kto? co? zjawisko? Gdzie w takim środowisku znajduje się postać, bohater inscenizacji, podmiot dla którego warto angażować się w twórcze działanie? Grzegorzewskiemu jest wygodniej wypowiadać się przy pomocy metafory zjawiska - zjawiska przyłapanego w dzianiu się, w trwaniu procesu, trwaniu sytuacji. Czy da się zatem określić podmiot