"Baba Chanel" w reż. Nikołaja Kolady w Teatrze im. Jaracza. Pisze Michał Lenarciński na swoim blogu.
I choć wojny nie było, to pokaz siły był. Siły aktorskiej. Duża Scena Teatru im. Jaracza zaprosila dziś na premierę "Baby Chanel" Mikołaja Kolady, w reżyserii autora. Komediowe ujęcie lęku przed przemijaniem jest dowcipne i smutne zarazem. Kolada bawi się formą i konwencją, by ukryć łzy. Opowieść fabularna raczej wątła: pięć starych kobiet (w świetnych kostiumach a'la "Bieriozki") świętuje 10-lecie zespołu pieśni "Olśnienie". Przed chwilą zakończył się ich występ, wszystkie trzy rzędy w domu kultury wypełnione przez jakieś stowarzyszenie głuchoniemych przyjęło koncert entuzjastycznie. Był sukces! Kierownik zespołu chce jednek zrobić "rebranding" i jako solistkę zaangażować jakąś młodą, co to dopiero na emeryturę przeszła... A na to panie zgodzić się nie chcą. Dlaczego zatem ostatecznie kapitulują? Nie napiszę, bo może odbiorę przyjemność skonsumowania bardzo poruszającej puenty. Niczego nie odbiorę z pewnością komunikuj