Krystyna Meissner jako szefowa festiwalu Kontakt w Toruniu wynalazła mnóstwo nowych przestrzeni dla teatru, od nadrzecznych bulwarów i basenów kąpielowych po sale gimnastyczne i prywatne mieszkania.
Dzisiaj we Wrocławiu idzie tym samym tropem. Najnowsza premiera kierowanego przez nią Teatru Współczesnego odbyła się na strychu. Pomysł grania w nietypowych miejscach jest ciekawy, ponieważ wyzwala publiczność i aktorów z rutyny. Pod warunkiem jednak, że przestrzeń nie wywraca dramatu do góry nogami, tak jak to się stało w przypadku "Jesieni i zimy" w reż. Piotra Tomaszuka. Sztuka Larsa Norena z 1992 roku to psychologiczny dramat rodzinny, rozgrywający się w środowisku mieszczańskim. Rzecz dzieje się podczas niedzielnego obiadu, na który do bogatych rodziców przychodzą dwie dorosłe córki, a tematem jest powolne odkrywanie gorzkiej prawdy, ukrytej pod pozorami rodzinnej idylli. Ta historia, przeniesiona na ciemny strych, traci sens. Od biedy mogłaby tu mieszkać Ann, zbuntowana córka Margarety i Henryka, która samotnie wychowuje dziecko, klepiąc biedę, ale chyba nie rodzina bogatego szwedzkiego lekarza. Stare meble, które na strychu ustawiła Zofia d