Tytułowa samotność staje się konwencją, narzędziem emocjonalnego ekshibicjonizmu, ostatnią dostępną formą komunikacji - o spektaklu "Samotność pól bawełnianych" w reż. Radosława Rychcika z Teatru im. Żeromskiego w Kielcach prezentowanym na Gliwickich Spotkaniach Teatralnych pisze Michał Centkowski z Nowej Siły Krytycznej.
"Może i jestem dziwką, ale burdel mój nie jest z tego świata" - powiada jeden z bohaterów kultowego już spektaklu Radosława Rychcika - niekwestionowanej gwiazdy tegorocznych Gliwickich Spotkań Teatralnych. Jednak mroczne zaułki, które odwiedzamy wraz z bohaterami, przynależą do naszego świata, choć może chcielibyśmy się tego wyprzeć. "Samotność pól bawełnianych" zaprezentowana w ruinach miejskiego teatru Victoria ukazała chyba najdojrzalszą i artystycznie najlepszą twarz teatru "histerycznego", jaki uprawia ubiegłoroczny zdobywca Lauru Konrada. Tekst Koltesa opowiada o (nie)przypadkowym spotkaniu dwóch mężczyzn pośród nocy mrocznej, światłem elektrycznym nieoświetlonej. Ich rozmowa - kompulsywna, brutalna, wyzwalająca i wikłająca jednocześnie - staje się dla widza doświadczeniem granicznym. Uczestniczymy w jakimś mrocznym rytuale, balansującym na granicy jawy i snu, dnia i nocy; rytuale przywodzącym na myśl video clipy Bowiego z lat, w któ