"Brzechwa 2. Szelmostwa Lisa Witalisa" w reż. Łukasza Gajdzisa z Teatru Polskiego z Bydgoszczy na Małych Warszawskich Spotkaniach Teatralnych. Pisze Dorota Masłowska w blogu na stronie mWST.
Będziecie myśleli że żartuję. Ale tytułowy Lis Witalis ukazany został jako nikt inny, ale Michael Jackson, a raczej włoski zboczeniaszek przebrany jakby za Michaela Jacksona na Dzień Wagarowicza. Zaś na przykład Niedźwiedzie, u Brzechwy niedźwiedzie, jako ruska mafia (kufajki, gumofilce, kije bejsbolowe + akcent Janeczki z Klanu). Czy to interpretacja jeszcze brawurowa, czy już po prostu bardzo mało rozsądna?? Niech myśli kto nie ma o czym innym myśleć; nie ma to znaczenia. Bo "Szelmostwa" są tu i tak tylko bladym pretekstem do pokazu tańca Super Extra Turbo Dance Studio przy AWF, wpisującego się w ogólnonarodową fascynację fiksami w powietrzu i zakładaniem nóg za uszy. Moja córka popiskiwała z radości i ukradkiem usiłowała też zakładać to i to na tamto, cóż, jutro za karę, że jej się podobało, będzie ćwiczyć 48 godzin "Figielki" Bizantoninioniego na klarnecie, sprawdźcie sobie lepiej w encyklopedii kto to był. Wracając do "Szelmostw",