"Słowo o Jakóbie Szeli" Bruna Jasieńskiego w reż. Michała Kmiecika w Teatrze Śląskim w Katowicach. Pisze Michał Centkowski w Newsweeku.
Michał Kmiecik i Piotr Morawski połączyli poemat o Jakubie Szeli Brunona Jasieńskiego i jego dramat "Rzecz gromadzka" w kameralny tekst o korzeniach chłopskiej rewolty. Scenę pokrywa gruba warstwa ziemi, na ścianie reklamy tanich kredytów, nowej pańszczyzny. Widzowie siedzą naprzeciw siebie, a w środku wznosi się szkielet chłopskiej stodoły. W ciemnym, brutalnym i ciasnym świecie pełnym pogardy, cierpienia i mętnych, stłamszonych uczuć radykalne hasła reformatorskie Szeli (Jerzy Głybin) trafiają na podatny grunt. Niestety, aktorzy średnio radzą sobie z błyskotliwym i drapieżnym wierszem Jasieńskiego i rewolucyjny gniew gaszą chłodną deklamacją. Najlepszy jest Bartłomiej Błaszczyński w roli Wicka i Pana z Miasta: naturalny, bezpretensjonalny i szczery. Ale najwięcej buntowniczej energii wnosi na scenę znakomita muzyka zespołu Nagrobki. To ona pozostaje z widzem najdłużej.