EN

3.03.1974 Wersja do druku

Szekspirowskie słowo

Gdy Englert-Hamlet gruchnął z małego ekranu słowem podającym w wątpliwość prowadzenie się mamusi, wśród telewidzów zawrzało. "Z tym nie mogę się pogodzić - pisze p. Mieczysław Kaniowski, z Piastowa - dlaczego mianowicie zmusza się aktorów do operowania ze sceny takimi wyrażeniami jak "ty sk...". Czy jeżeli już sytuacja w "Hamlecie" tego wymaga, nie można użyć jakiegoś wyrażenia innego niż tak wulgarnego? Jestem przekonany, że olbrzymia większość telewidzów, z wyjątkiem chyba nielicznej grupy młodzieży, doznała nieprzyjemnego zgrzytu, słuchając na tle pięknej sztuki wcale niepięknych wyrażeń". "Nie sądzę bym był odosobniony w przekonaniu, że jakkolwiek telewizyjny "Hamlet" był widowiskiem znakomitym, był jednocześnie splugawiony w sposób, który nie może się powtarzać w środkach masowego przekazu, jako autorytetu sporej części społeczeństwa naszego. Jest bowiem rzeczą niedopuszczalną, by z ust aktora, w dodatku tak znane

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Szekspirowskie słowo

Źródło:

Materiał nadesłany

Życie Warszawy nr 53

Autor:

IBIS

Data:

03.03.1974

Realizacje repertuarowe