"Romeo i Julia" Williama Shakespeare'a w reż. Michała Zadary w STUDIO teatrgalerii w Warszawie. Pisze Jacek Szpakowski w Gazecie Polskiej codziennie.
"Romeo i Julia" w warszawskim Teatrze Studio sprawia wrażenie delikatnej kpiny z klasycznego tekstu Wiliama Szekspira. Mimo że aktorzy robią, co mogą, by wciągnąć widza w tok akcji, wyraźnie wyczuwa się pewną sztuczność przedstawionych scen. Cóż, zamiana szesnastowiecznej Werony na współczesną Warszawę się nie powiodła. Razi sztuczność dialogów i przedstawionych sytuacji. Aktorzy robią, co w ich mocy, by wykrzesać ducha zamierzchłej Werony, ale udaje im się to w bardzo ograniczonym zakresie. Nie za bardzo też wiadomo, jaki cel przyświecał twórcy scenariusza i reżyserowi przedstawienia Michałowi Zadarze. Zestawienie warszawskiego Powiśla i tekstu dramatu Szekspira w wielu miejscach sprawia wrażenie groteski i wystawienia na śmieszność oryginalnego tekstu, a także starych już zapewne i niedzisiejszych obyczajów oraz zachowań bohaterów dramatu. Publiczność jednak nie podejmuje tej gry, tak jakby była spragniona klasyki w dobrym tego słowa