"Wieczór Trzech Króli" należy do tych sztuk Szekspira, w których dosyć dowolnie można przesuwać akcenty, przenosząc punkt ciężkości komedii z postaci na postać, bądź z planu drugiego czyniąc niespodziewanie plan pierwszy. Nic dziwnego, że głównym ośrodkiem zainteresowania reżyserów bywała tu postać Violi wraz z całą filozofią przebieranki, a także jej heterogenicznej struktury: ale do roli tej dorastał również Malvolio, groźny i śmieszny, szalony i zarazem najbardziej trzeźwy w zbiorowym śnie, jakże konwencjonalnym i jednocześnie teatralnym. Także błazen Feste, łączący plan sentymentalny z planem komicznym, może ponadto sugerować to, czego nie ma w spektaklu: powagę i gorycz niespełnienia. Rzecz zbudowana bowiem na kontraście wyrafinowanej poetyki miłosnych wyznań i brutalnego rysunku scen rodzajowych, mieszająca patos i drwinę, drwinę i najczystszą lirykę - daje się kształtować na różne sposoby; można równ
Tytuł oryginalny
Szekspirowska błazenada
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr nr 5