EN

3.10.1967 Wersja do druku

Szekspir w stylu buffo

Bije gong i dwaj panowie brytyjscy, dworzanie królewscy, wciągają na scenę człowieka uśmierconego przez okrutnego głupka Klotena, królewicza i pyszałkowatego, chutliwego jedynaka, bez którego trudno się obejść tak tra­gediom królewskim, jak i dramatom mieszczańskim. Z punktu zostajemy wprowadzeni w szekspirowski gąszcz krwawych namiętności i nawet nie mamy czasu na protest, na refleks, że przecież znajdujemy się nie na "Tytusie Andronikusie", lecz na przedsta­wieniu romansu z wyższych sfer, w którym więcej jest krzyku niż myśli, banalnych sytuacji niż odkryć. Następna scena przerzuca nas jed­nak do komnat italskich, gdzie dwaj dorodni młodzieńcy - do połowy obnażeni, a od połowy przyodziani w białe rajstopy, efeby - na widok któ­rych homoseksualiści dostają zapewne skurczu gardła - toczą zapasy, rzec można, w stylu klasycznym. Uspokajamy się nieco wietrząc przewrotną za­bawę reżyserską, ale oto znowu wra­camy do Brytami i w klimat i

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Szekspir w stylu buffo

Źródło:

Materiał nadesłany

Dziennik Polski nr 233

Autor:

Ryszard Kosiński

Data:

03.10.1967

Realizacje repertuarowe