Mam słabość do "Burzy", z uwagą śledzę różne jej odczytania - w teatrze, w filmie, w literaturze. Jej lektura antropologiczna wedle Garbaczewskiego i Cecki (a ściśle - oparte na niej przedstawienie) była silnym przeżyciem, nie tylko estetycznym - pisze Małgorzata Jaworska w Gazecie Świętojańskiej.
Jest takie miejsce przy gmachu ABW, z którego roztacza się niezwykły widok: oto bryła Teatru Szekspirowskiego nakłada się na przypory kościoła Mariackiego, tworząc z nim harmonijną całość. Widok ten przypomina o tym, że miasto nie jest (a przynajmniej być nie powinno) zbiorem przypadkowych budynków, chaotycznie rozrzuconych w przestrzeni. Jest taki czas w roku, gdy duch Yoricka nawiedza zmysły i umysły jurorów przyznających złoto najlepszemu z szekspirowskich przedstawień. Mozaika spektakli prezentowanych w trakcie kolejnych odsłon Festiwalu, ich wielość i rozmaitość oparta na różnych, często zaskakujących interpretacjach, skłania do wniosku, że Szekspir, znawca ludzkich dusz, był twórcą uniwersalnym, zrozumiałym chyba dla wszystkich, tak jak dla (prawie) wszystkich czytelne są wyrazy mimiczne odpowiadające emocjom podstawowym. Uzasadnione zatem wydają się wątki antropologiczne obecne w niektórych realizacjach, jak choćby w "Burzy" w