"Wiele hałasu o nic" w reż. Macieja Prusa w Teatrze Narodowym w Warszawie. Pisze Jacek Cieślak w Rzeczpospolitej.
Gdyby nie wspaniały duet Patrycja Soliman i Grzegorz Małecki, o spektaklu Macieja Prusa najlepiej informowałby tytuł szekspirowskiej komedii: "Wiele hałasu o nic". W przedstawieniu dobrych jest tylko kilku aktorów, scenografia, kostiumy i muzyka. Maciej Prus zrobił z komedii Szekspira teatr błahy, drętwy, staroświecki. Do tego naprawdę trzeba mieć antytalent, a po znakomitych inscenizacjach Krzysztofa Warlikowskiego - niesamowity tupet. Narodowy po odbudowie, poczynając od "Króla Leara" Prusa, nie pokazał zresztą żadnego udanego szekspirowskiego spektaklu. Ale w "Ryszardzie II" Seweryna czy "Otellu" Olsten widać było przynajmniej zamysł interpretacyjny. "Wiele hałasu o nic" nie usatysfakcjonuje nawet leniwych licealistów chodzących do teatru, by nie czytać lektur. Mądrość w stylu: "kto się lubi, ten się czubi" - tyczącą pary złośliwców, Beatrycze i Benedicka - znają z ludowego przysłowia. Patrząc na księcia don Juana, można pomyśleć, �