EN

11.04.1997 Wersja do druku

Szekspir po krawiecku

Na Sycylii pada śnieg, u brze­gów Czech szaleją sztormy, a na lądzie grasują białe nie­dźwiedzie. Taka teatralna bajka mo­że mieć swój teatralny urok. "Gdyby nie Szekspir" - tak właśnie należa­łoby westchnąć po obejrzeniu "Zimo­wej opowieści" w Teatrze Nowym. Westchnąć oczywiście dwojako: z ulgą i z jękiem. Z ulgą dlatego, że gdyby nie Szekspir, nie byłoby zaska­kujących efektów reżyserskich, po­nieważ Krzysztof Warlikowski nie miałby kogo "uwspółcześniać". A znów z jękiem dlatego, bo gdyby nie Szekspir, przedstawienie byłoby z całą pewnością lepsze. Cała pomysłowość reżyserska słu­ży jednemu celowi: żeby ze sztuki Szekspira wykroić efektowny wizu­alnie teatr, żeby zerwać z tradycją, iluzją i historycznym kostiumem oraz odległą epoką. I to się Warlikowskiemu udało. Nie udał mu się tylko sam Szekspir, którego - jak po­wiadam - należało od czasu do cza­su odpowiednio przykroić. Zresztą wszyscy chyba widzowie w

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Szekspir po krawiecku

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Poznańska nr 84

Autor:

Błażej Kusztelski

Data:

11.04.1997

Realizacje repertuarowe