Niech nas nie zwiedzie medialny szum i garstka wyznawców wędrujących po kraju za swoimi idolami. Teatr rozpolitykowany musi w końcu ulec każdej władzy. Traci autonomię. Węgierscy twórcy dali się złapać na lep doraźności. Tragedia Szekspira była tylko pretekstem - o "Ryszardzie III" Teatru Narodowego w Budapeszcie, zaprezentowanym podczas Tygodnia Węgierskiego w Teatrze Szekspirowskim w Gdańsku, pisze Józef Jasielski w Teatrze dla Was.
Nic mnie już nie dziwi w dzisiejszym teatrze. Może dlatego, że mamy do czynienia z programowym dziwowiskiem. Wybrałem się ostatnio do Teatru Szekspirowskiego w Gdańsku, który w ramach cyklu "Teatry Europy" zaprosił na gościnny występ Teatr Narodowy z Budapesztu z "Ryszardem III" Williama Szekspira. Spektakl mocno obsypany węgierskimi nagrodami; zaliczany do najlepszych spektakli w 2017 roku. Dodatkowo: odtwórca głównej roli został laureatem nagrody Krajowych Spotkań Teatralnych w Pecsu... Mało tego - nowoczesnego odczytania tragedii dokonali: najzdolniejszy reżyser młodego pokolenia i równie młody-zdolny dramaturg, który odważył się na równie nowoczesny przekład. Nowocześni młodzi-zdolni specjalnie się od siebie nie różnią. Ale jest okazja, żeby porównać tych węgierskich z naszymi. Tak pomyślałem i obejrzałem; pełen determinacji i nawet zazdrości, że sam nie potrafię tak zajeździć po huzarsku wielkiego Williama... Dlatego nie zostałem sła