XXI Festiwal Szekspirowski w Gdańsku. Pisze Jarosław Zalesiński w Polsce Dzienniku Bałtyckim.
Festiwal Szekspirowski zaczął się od utyskiwań dyrektora festiwalu, prof. Jerzego Limona, na finansową mizerię tegorocznej edycji. Impreza w ciągu swojego prawie już ćwierćwiecza istnienia rzeczywiście dopracowała się stabilnego wsparcia finansowego, zbudowanego na trójnogu: pieniądze samorządowe-pieniądze państwowe spółek Skarbu Państwa - i pieniądze prywatne. W tym roku pierwsza noga okazała się znacznie krótsza, a druga -całkiem już spiłowana. Program festiwalu, przede wszystkim w jego nurcie głównym, siłą rzeczy na tym ucierpiał (nurt SzekspirOff zaś był bardzo bogaty; Grand Prix przyznano spektaklowi "Rytuał 23 albo obrazy ze śmierci wodza"). Ale nie przesadzajmy: XXI Festiwal Szekspirowski, choć liczbowo skromniejszy, nie wypadł źle. Zaproszone przedstawienia mają szansę na dłużej pozostać w pamięci. Wyspa jak labirynt Już pokazany na inaugurację spektakl - "Wyspa" Teatru Pieśń Kozła [na zdjęciu], wysnuty z Szekspirowskiej "Bu