Czaszka? - to któryś z przodków, może zmarły ojciec księcia? Yorick? - to chyba ulubiony pies Hamleta. Lubił jego szczekanie - JERZY KOENIG na marginesie zbliżającego się Festiwalu Szekspirowskiego w Gdańsku pisze o współczesnym katowaniu Szekspira.
Kiedyś był to najpopularniejszy obraz w konkursach rysunkowych: młodzieniec w białej koszuli trzymający czaszkę i podpis "Biedny Yoricku!". Inteligentni czytelnicy odpowiadali: to Hamlet! Imię królewskiego błazna zawędrowało pod strzechy. Ten szekspirologiczny banał zrobił się z czasem nieznośny. Zejdźmy głębiej. Lata 60. XX wieku. Schody historii, płeć Rozalindy, "Król Lear" jak Beckettowska "Końcówka", "Hamlet" po XX Zjeździe. O Szekspirze gadało się Janem Kottem. Peter Brook był miarą współczesnego teatru, Ryszard III miał postać Jacka Woszczerowicza. Szekspir nasz współczesny, voila! Grzeszność tych myśli sprzed lat pojąłem kilka dni temu, kiedy przysłuchiwałem się egzaminom wstępnym na Wydział Wiedzy o Teatrze Akademii Teatralnej. Czaszka? - to któryś z przodków, może zmarły ojciec księcia? Yorick? - to chyba ulubiony pies Hamleta. Lubił jego szczekanie. Yorick nie szczeka - podpowiada ktoś z komisji. - Aha, bo to była taka rasa