"Wieczór Trzech Króli albo Co Chcecie" w reż. Katarzyny Raduszyńskiej w Teatrze Nowym w Łodzi. Pisze Renata Sas w Expressie Ilustrowanym.
"Wieczór Trzech Króli, czyli co chcecie", a więc interpretacja dowolna. Zatem zamiast jegomościów z mirrą, kadzidłem i złotem może być trzech jeźdźców Apokalipsy. Dziewczęco-chłopięca Viola (Monika Buchowiec) już na wstępie ma prawo, biegając radośnie (bo to komedia), ogłosić, że uwiódł ją Grzech, oddała się Lucyferowi i została ze Śmiercią. Karnawał (następujący po święcie Trzech Króli) albo (oczywiście, jeśli chcecie) symbolicznie - ludzki żywot, to "zabawa". Każdy może być, kim chce i z kim chce. I tylko jedno jest constans: patriarchat. Ta właśnie myśl przyświecała reżyserce Katarzynie Raduszyńskiej, która z dramaturżką Jagodą Hernik Spalińską na nowo przetłumaczyła i dokonała reinterpretacji tekstu Szekspira (w myśl wskazania zawartego w tytule), sugerując odkrycie, że był on naj- większym rzecznikiem feminizmu, godnym manify. Historia bliźniaków Violi i Sebastiana (Mateusz Janicki), którzy nie wiedząc