"Tytus Andronikus" w reż. Moniki Pęcikiewicz w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku. Pisze Tadeusz Kornaś w Didaskaliach - Gazecie Teatralnej.
1 "Tytus Andronikus" w Teatrze Wybrzeże nie daje szansy na przeżycie katharsis (jakkolwiek ten stan rozumieć). W pierwszym odruchu wydaje się też, że nie ma w nim nawet wiele miejsca na współczucie czy przerażenie. Najkrwawsza tragedia Szekspira u Pęcikiewicz pod koniec zamienia się wręcz w groteskę - jatki przy stole nie sposób traktować serio, na widowni rozlegają się śmiechy. A jednak spektakl - rozbijający poprzez dystans większość zdarzeń - niezwykle precyzyjnie ukazuje zachowania, charaktery, doznania szekspirowskich postaci. Nawet więcej, oddaje niektóre nieświadome mechanizmy, którymi przesiąknięta jest nasza współczesność. Porażenie złem jest tutaj powszechne. Jest to zło przenikające wszystko, naznaczające świat. Dobro może być tylko jego brakiem. Aż wzdrygnąłem się, pisząc ostatnie zdania. Bo przecież kategorie zła i dobra, jak się wydaje, nie przynależą do przedstawionego na scenie świata. Nie ma winy, grzechu, wyrzut�