Pod tym tytułem Maria Rostworowska zostawiła nam piękną biografię Karola Huberta Rostworowskiego, a zarazem coś więcej, bo i opowieść o tamtych czasach, niemal rodzinną sagę, a także fresk historyczny z okresu, w którym odradzała się Polska wracając na mapę Europy- pisze Marek Baterowicz w Arcanach.
Dzieje życia Karola Huberta jak film przesuwają się przed naszymi oczami na tle epoki, a opowieść utrzymana w stylu urokliwej gawędy porywa czytelnika. Jak przypomina autorka w preludium do swej książki, jej dziadek studiował rolnictwo (za namową ojca), ale naprawdę przygotowywał się do kariery pianisty i kompozytora, a ostatecznie został jednym z najsłynniejszych dramaturgów w międzywojennej Polsce. I przyczynił się do tego Adam Chmielowski, który "ocalił dla literatury polskiej utalentowanego dramaturga" odradzając mu wstąpienie do braci albertynów, ponieważ przeczuł, że powołaniem Karola Huberta była sztuka (s. 70). Droga na sceny była jednak długa i zawiła, prowadziła nawet przez Niemcy, gdzie Karol studiował fortepian i kompozycję w lipskim konserwatorium. Układał też pieśni dla Pauli Doenges, wagnerowskiej sopranistki, którą poznał właśnie w Lipsku. Ich romantyczny związek bliski był ołtarza, oboje starali się o zezwolenie na ślub