EN

26.10.2020, 10:10 Wersja do druku

Szczepkowska w Pudle

W trakcie lockdownu, pierwszej fazy pandemii, Joanna Szczepkowska przyniosła do swojego mieszkania pudło. Duże, takie, do którego można wejść i w nim pobyć. Po co? Choćby po to, by schować się przed burzą lub ukryć przed tym, czego się boimy. Dobra kryjówka! Ale można zrobić w nim również teatr – taki najprawdziwszy, z regularnymi premierami, sprzedawanymi wejściówkami, zapowiedziami nowych prezentacji. Teatr Pudło - pisze Kamil Bujny w Teatrze dla Wszystkich.

screen z nagrania na YouTube

Nazwa świetna, bo wieloznaczna: z jednej strony odwołuje się do samej przestrzeni działań aktorskich, a z drugiej do „pudła” rozumianego jako więzienie (a przecież wielu z nas w trakcie lockdownu czuło się jak w areszcie). W zalewie udostępniania widzom średniej jakości rejestracji technicznych przedstawień, nowo powstała scena (pudełkowa?) miała właśnie to coś, co sprawiało, że chciało się (i wciąż się chce!) śledzić kolejne – w założeniu cośrodowe, w praktyce mniej regularne – premiery. Powody tego pragnienia można rozpisać na trzy punkty.

Pierwszy – dotyczy nieporadności samej wykonawczyni. Choć na ogół, gdy obserwujemy nieprofesjonalnie przygotowane wystąpienia lub oglądamy źle nagrane spektakle, irytujemy się, to w przypadku internetowych działań aktorki jest zupełnie inaczej. Szczepkowska, rejestrując kolejne odcinki swojego cyklu, bynajmniej nie stawała się z premiery na premierę bardziej zaradna pod względem produkcyjnym. Wręcz przeciwnie. Jej teatr co chwilę się rozpadał (bardzo to symboliczne!), bo nie był w żaden sposób przymocowany czy stabilny – aktorka jedną ręką trzymała kamerę (telefon komórkowy?), a drugą karton; co jakiś czas do wykreowanej rzeczywistości wkradała się prywatność, czyli mieszkanie artystki, którego bardzo nie chciała pokazywać (było to dość zabawne, biorąc pod uwagę fakt, że regularnie je odsłaniała, tracąc kontrolę nad pudłem); do tego dochodziły problemy techniczne i internetowa nieporadność (niepewność, czy pokaz się nagrywa, czy nie, czy jest już na wizji, czy jeszcze poza nią).

Druga kwestia, która stanowi o atrakcyjności i wyjątkowości tej internetowej inicjatywy, to jej otwartość na widza. Większość udostępnianych przez teatry materiałów nie wymagało żadnego aktywnego uczestnictwa ze strony odbiorcy – ot, instytucja wrzuciła na YouTube nagrane przedstawienie, a ty się, odbiorco, ciesz. Oczywiście były różne próby włączania oglądającego do dyskusji (udostępnianie czatów, przestrzeni do wymiany zdań itp.), ale było to zawsze związane nie tyle z samym uczestnictwem w spektaklu, ile w dyskusji wokół niego. Teatr Pudło jako jeden z nielicznych stał się projektem niejako współtworzonym przez widzów: z początku tych wiernych, których Szczepkowska zgromadziła wokół Teatru na Dole, potem szerszego grona. Aktorka często odwoływała się do bieżących wydarzeń, dawała poczucie wspólnoty i aktualności, a przy tym zapraszała do quasi-normalnego życia kulturalnego – najpierw wypuszczała do sieci zapowiedź premiery, powodowała dyskusję wokół niej, tworzyła repertuar (na stronie E-wejściówki można zapoznać się z listą trzydziestu czterech zatytułowanych prezentacji), wprowadziła sprzedaż biletów, a następnie – nie zawsze o umówionej godzinie – odbywała premiery. Co istotne, widz nie był w tym wszystkim tylko odbiorcą, ale również współtwórcą. Choćby na potrzeby ostatnich nagrań Szczepkowska prosiła na swoim profilu na Facebooku „o wpisanie słów miłości”, z których „zrobimy spektakl”, a także o podanie „po jednym słowie, może być rzeczownik, czasownik, przymiotnik”, w celu zrobienia „tekstu na miniaturę”. W obu tych przykładach widać wspólnotowe myślenie o Teatrze Pudło. Warto zauważyć, że choć wykonawcą jest tylko Szczepkowska, to na ogół, mówiąc o spektaklach, używa liczby mnogiej – nie „zrobię spektakl”, a „zrobimy spektakl”. To ważne, bo z jednej strony aktorka zintegrowała się w ten sposób z publicznością, pokazała jej, że jest dla niej ważna, a z drugiej zaproponowała coś, co można utożsamiać z teatralnym uczestnictwem, możliwym do osiągnięcia wyłącznie podczas realnego, żywego spotkania aktora z widzem. Wprawdzie odbiorca nie współtworzy spektaklu w czasie rzeczywistym poprzez swoje uczestnictwo, ale wpływa na przebieg samego pokazu, proponując różne rozwiązania czy wpływając na tworzone przez aktorkę teksty.

Po trzecie, Szczepkowska wydaje się odbiorcy absolutnie autentyczna i szczera. Oglądając prezentacje Teatru Pudło, ma się wrażenie niezapośredniczonego przekazu – wykonawczyni jest tu i teraz, w tym konkretnym momencie, a nie gdzieś daleko, po drugiej stronie kamery. Jej nieporadność, niemożność zapanowania nad wielkim kartonem, odwoływanie się do tego, co nas w bieżącej chwili boli lub interesuje, potęguje to poczucie. Sposób, w jaki została poprowadzona jej rola, także sprzyja wiarygodności Szczepkowskiej – operowanie przesadą, groteską, absurdem, dystansowanie się zarówno od własnej bezradności, jak i od tego, co poza mieszkaniem, to środki idealnie dopasowane do czasów pandemii. Zamiast opowiadać realnie o świecie, pokazywać jego brutalną naturę (jakże odczuwalną przez ostatnie miesiące), aktorka woli ją udziwniać, przekształcać i obśmiewać, co w wielu razach przynosi zaskakujące efekty – na przykład, gdy mówi o polityce.

Choć można by próbować opisywać tematy, które Szczepkowska podejmuje w swoim projekcie, to wydaje się, że nie jest to takie ważne w próbie zrozumienia fenomenu Teatru Pudło. W tym wypadku istotna jest nie treść, a proponowana przez aktorkę forma prezentacji oraz możliwość aktywnego uczestnictwa w przygotowaniach. We własnej nieporadności i technicznej nieprofesjonalności aktorka wyraża bowiem szczerość i autentyczność swojej inicjatywy, co – jak sądzę – przesądza o jej powodzeniu. Widz, dostrzegając, że twórczyni, pomimo różnych niepowodzeń i niedogodności, kontynuuje swój projekt, docenia jej starania, chciałby jakoś pomóc, nie być obojętnym. W tym poczuciu współpracy i zrozumienia udało się Szczepkowskiej znaleźć taki sposób artystycznego wyrazu, który jest w stanie ostać się w czasie – choć przestaliśmy śledzić udostępniane przez teatry nagrania i wyłączyliśmy się z czytań oraz czatów z aktorami, to wielu z nas wciąż śledzi działalność Teatru Pudło. Co więcej, nie zanosi się na to, by w tej kwestii coś się mogło zmienić.

Tytuł oryginalny

Szczepkowska w Pudle

Źródło:

Teatr dla Wszystkich

Link do źródła

Autor:

Kamil Bujny

Data publikacji oryginału:

25.10.2020

Wątki tematyczne