Szczepan Twardoch został laureatem drugiej edycji Nagrody im. Kazimierza Kutza, której wręczenie odbyło się w środę w Teatrze Śląskim w Katowicach. Nie wszyscy członkowie kapituły zaakceptowali ten werdykt - sprzeciw ze sceny wyraziła Iwona Świętochowska-Kutz, wdowa po reżyserze, z wyborem kapituły nie zgadza się też Jerzy Illg, redaktor naczelny wydawnictwa Znak.
W przyznającej nagrodę kapitule znajduje się 16 osób. Większość jej członków była za tym, by otrzymał ją pochodzący z Pilchowic pod Gliwicami Szczepan Twardoch za powieść „Pokora", która ukazała się w 2020 roku.
Nagroda im. Kazimierza Kutza dla Szczepana Twardocha: bierze się za bary ze śląską tożsamością
Profesor Andrzej Gwóźdź, medioznawca, w laudacji wygłoszonej na cześć laureata mówił: – Któż bowiem odważniej niż Twardoch dziś – tak jak Kutz wczoraj – bierze się za bary ze śląską tożsamością, kto dosadniej i z większym uporem, ale bez gwarancji efektu, tłumaczy nam, że trzeba zająć się sobą, bez oglądania się na to, co myślą o nas inni: „Przestańmy się prosić o uznanie przez innych, uznajmy się sami. Zróbmy się sami". I taka też jest jego powieść: niepokorna, bolesna i mądra mądrością pokoleń, które na ten Twardochowy silezjański stop przez wieki pracowały. I zapracowały.
Andrzej Gwóźdź podkreślił jednak, że Twardoch nie był bezdyskusyjnym kandydatem do tej nagrody.
Co na to laureat? – To dla mnie wielki zaszczyt, przede wszystkim ze względu na znakomitego patrona tej nagrody z dwóch powodów. Pierwszy jest taki, że używając słów tragicznie zmarłego polskiego poety, Kazimierz Kutz był organizatorem zbiorowej wyobraźni. To, jakim był tym organizatorem, dla mnie jest ważne dlatego, że był pierwszym, który pokazał Górny Śląsk w kinie. Nikt wcześniej nie pokazał Górnego Śląska w kinie i przez to wszyscy jesteśmy mu dłużni. On wyznaczył drogi myślenia obrazami o Górnym Śląsku. To było jakiś czas temu, od tego czasu te drogi zawiodły nas w inne miejsca – jedne poprowadziły nas w górę, inne w dół, ale to on zaczął – mówił Twardoch.
– Jestem przekonany, że póki będzie takie miejsce w naszych głowach jak Górny Śląsk, to póty nie zginie po Kazimierzu Kutzu pamięć – powiedział, odbierając nagrodę, laureat.
– Drugi powód, dla którego ta nagroda ma wielkie znaczenie, jest taki, że często się z Kazimierzem Kutzem nie zgadzałem i to jest dla mnie ważne. A Kazimierz Kutz tych moich niezgód wobec niego raczej nie dostrzegał, więc trudno tu mówić o jakimś sporze. Wydaje mi się też, że Kazimierz Kutz nie zgadzał się z samym sobą i ja sam ze sobą często się nie zgadzam. W tych moich sporach z Kazimierzem Kutzem wydaje mi się, że on miał rację. Ja sam nie zgadzam się ze sobą teraz i ten moment niezgody jest bardzo ważny dla mnie – kontynuował ze sceny Twardoch.
Szczepan Twardoch: Kutz był trudny
– I na koniec powiem o takiej sytuacji, choć może nie powinienem, bo jest o mnie – rozmawiałem niedawno z pewnym dziennikarzem, który powiedział mi najpiękniejszy komplement, jaki mogłem usłyszeć: „Kutz był trudny, ale pan też jest trudny". I to mnie bardzo cieszy, bo najgorsze, co mógłbym sobie wyobrazić, to być łatwym – podsumował pisarz.
– Każdemu z nas zależało na tym, by myśl Kazimierza Kutza i jego idea pofrunęły w świat. Żyjemy jeszcze w państwie demokratycznym i nasz wybór był wyborem demokratycznym. Ale dwie osoby złożyły protest – powiedział Robert Talarczyk, dyrektor Teatru Śląskiego, prowadzący galę.
Odrębny głos w sprawie wyboru Szczepana Twardocha wyraziła Iwona Świętochowska-Kutz, wdowa po reżyserze.
– Nie zgadzam się z laureatem, jeśli chodzi o to, że był w niezgodzie z sobą. Był w niezgodzie z wieloma sprawami, ale z sobą był w zgodzie. Był trudny, bo był bezkompromisowy, nawet w małżeństwie. Od dwudziestego roku mojego życia byliśmy razem i był nie tylko mężem, ale i mentorem. Każdy rok to była kolejna lekcja, niekiedy zwiewałam na wagary, jemu też się zdarzało. Mieliśmy spójne poglądy. Głęboko w nim siedziała ważność i ranga kultury, był też czuły na sprawy społeczne – wyjaśniała.
Mówiła, dlaczego nie zgadza się z werdyktem.
– Dla Kazimierza Kutza zawsze była ważna prawda, łączył się myślami z marszami. Jedna rzecz zabolała mnie w wypowiedziach Szczepana Twardocha, przy czym nie oceniam literatury, a nie jest to nagroda literacka. Kiedy już nie mógł chodzić na manifestacje, bo był chory, ja chodziłam za niego. Zwłaszcza wspierał kobiety, więc wypowiedź laureata o tym, że na te marsze chodzą emeryci, którzy mają nadzieję na poznanie jeszcze kogoś i przeżycie miłości, jest nie do przyjęcia.
Może i Kazimierz Kutz romansował, ale nie na marszach wolności. To jest moje votum separatum – mówiła Iwona Świętochowska-Kutz.
– Nie jest mi łatwo przed państwem wystąpić. Ja się bardzo cieszę z wszystkich nominacji. Ale czuję się spadkobiercą przekonań Kazimierza Kutza. Pamiętam jego słowa, wypowiedzi – owszem, zdarzały się lapsusy, ale nigdy jeśli chodzi o wybory społeczne, dotyczące kultury czy drugiego człowieka – powiedziała żona Kazimierza Kutza.
Jerzy Illg: A gdzie postawa obywatelska i zaangażowanie Twardocha?
Votum separatum postanowił też ogłosić Jerzy Illg, redaktor naczelny wydawnictwa Znak, również – jak Iwona Świętochowska-Kutz – członek kapituły nagrody. Nie był jednak obecny na gali w Katowicach.
– Uważam, że doszło w jakimś stopniu do złamania regulaminu tej nagrody, który mówi, że są nią honorowani twórcy nie tylko za swoje dokonania artystyczne, ale też za postawę obywatelską i zaangażowanie, które przyczynia się do budowania społeczeństwa demokratycznego i tolerancyjnego – postawę, jaką reprezentował patron tej nagrody. Nie wypowiadam się tutaj o twórczości laureata – zdania na jej temat są podzielone, jedni odbierają ją entuzjastycznie, inni krytycznie. Mój sprzeciw wzbudza jego postawa, którą prezentuje w wypowiedziach, artykułach, wywiadach. Sprowadza się ona do tego, że generalnie Szczepan Twardoch ma w dupie społeczne zaangażowanie, manifestacje i protesty organizowane w obronie zagrożonych praw obywatelskich. Wyszydza te działania, cynicznie przedkładając ponad to swoją „splendid isolation", ciasny krąg prywatnych przyjemności. Od spraw, którymi żyje Polska, ważniejsze są dla niego boks, szermierka, podróże jachtami, bycie ambasadorem Mercedesa. Zresztą Polskę też ma w tym samym miejscu (nie warto wypominać mu słynnego „Pierdol się, Polsko!"), bo liczy się dla niego tylko Śląsk. By nie być gołosłownym – dwa cytaty (niewyrwane z kontekstu, tylko integralnie z nim związane): „Polskie sprawy publiczne są gdzieś daleko w ogonie listy rzeczy, które mnie interesują". I drugi: „Mam w dupie głosowania w Sejmie. Jestem pisarzem, a nie dziennikarzem na sejmowej galerii. Nie interesuje mnie to. (…) Naprawdę wkładam dużo wysiłku w to, żeby nie wiedzieć, co się dzieje wokół mnie". Nie wnikam w to, na ile ta postawa – a także obsesyjna niechęć do inteligencji – jest efektem kompleksów.
Owszem, w sprawy Śląska jest zaangażowany – to rzecz oczywista – ale jego stosunek do społeczeństwa obywatelskiego budzi moją niezgodę, ponieważ Kazimierz Kutz, patron nagrody, której Szczepan Twardoch został laureatem, był nie tylko reżyserem i pisarzem, ale też senatorem, człowiekiem, który sprzeciwiał się złu, był zaangażowany w sprawy społeczne – mówił nam Jerzy Illg.
– Poza tym nie podoba mi się stosunek laureata do samego Kazimierza Kutza, z którego niejednokrotnie kpił, uważał za replikę Teofila Ociepki w gorszym wydaniu, krytykował go na spotkaniach autorskich itp. To nie w porządku. Twardoch może być laureatem wszelakich innych nagród – od Nike, przez Gdynię, Angelusa, można mu pogratulować tytułu Górnośląskiego Tacyta – ale nie powinien dostać Nagrody im. Kazimierza Kutza – podsumował Jerzy Illg w wypowiedzi dla „Gazety Wyborczej".
Laureat nagrody nie zostawił takich słów bez odpowiedzi.
– Gdybym się wrogów nie dorobił, to znaczyłoby, że nie dokonałem w życiu czegoś ważnego. Dla mnie jednomyślność jest czymś podejrzanym, ale w pełni szanuję głos osobny – podsumował te wyrazy sprzeciwu Szczepan Twardoch.
– Uważam, że wybór Szczepana Twardocha na laureata Nagrody im. Kazimierza Kutza to w tej chwili najlepszy wybór. Może się mylę, ale uważam, że Kazimierz Kutz byłby zachwycony tym wyborem. Szczepan Twardoch to artysta rozpoznawalny i nagradzany w naszym kraju, ale także i w Europie – jego „Pokora" właśnie ukazała się w Niemczech. Wywodzi się ze śląskiego pnia, głośno mówi o tym, że jest Ślązakiem, czerpie z tej kultury, pisze o Śląsku, czego dowodem jest „Pokora", ale i równie genialny „Drach" – powiedział Robert Talarczyk, przedstawiciel kapituły nagrody.
Kazimierz Kutz nie byłby nieszczęśliwy z nagrody dla Twardocha
Podobnie sądzi prof. Krystyna Doktorowicz: – Nie podzielam poglądu Jerzego Illga. Oczywiście, laureat jest sarkastyczny, często ironiczny, może i złośliwy. Ale znałam Kazimierza Kutza i on też był taki. I często był krytyczny w stosunku do nas, Ślązaków, do siebie samego i wielu naszych cech. Ale był jednocześnie wobec nas bardzo konstruktywny. Co więcej – jestem pewna, że Kazimierz Kutz wcale nie byłby nieszczęśliwy z drażniących wypowiedzi laureata, bo bardzo szanował przeciwników i osoby, które miały inne poglądy niż on. Nie obrażał się na ludzi, którzy głosili przeciwności. Lubił prowokacje, dosadne wyrażenia i taką analizę rzeczywistości. Cenił odwagę cywilną. Ja sama nawet ostro z nim polemizowałam, wielu ludzi też. I często mi go brakuje, był dla nas autorytetem.
– Trzech jest pisarzy Ślązaków, artystów, którzy narzucili Polakom Śląsk jako temat, problem, kwestię poprzez swoje dzieła. To Gustaw Morcinek, Kazimierz Kutz i Szczepan Twardoch. I wszyscy, którzy piszą czy myślą o Śląsku z perspektywy ogólnopolskiej, europejskiej czy światowej, muszą odnieść się do tych trzech pisarzy, a w przypadku Kutza mówimy tu nie tylko o pisarzu, lecz twórcy, którego spektrum działań wykracza poza jeden obszar sztuki. Póki co, tych troje jest punktem odniesienia, jeśli chodzi o tematykę Śląska. Wnieśli oni Śląsk do polskiego uniwersum symbolicznego. A to udaje się jedynie twórcom wybitnym. Mieliśmy wielu i mamy wspaniale piszących o Śląsku autorów jak na przykład Stefan Szymutko czy Tadeusz Sławek – również dziś uhonorowany nagrodą Ambasadora Śląska – ale jeśli chodzi o zdolność przeniesienia tematyki regionalnej i przetłumaczenia jej Polakom z innych obszarów Polski w sposób na tyle sugestywny, atrakcyjny i pociągający, że chcą oni o nim myśleć i rozmawiać, to jest to tylko ta trójka pisarzy. I dlatego Szczepanowi Twardochowi jako jednemu z nich Nagroda im. Kazimierza Kutza się należy – to z kolei powiedział nam Ryszard Koziołek.
Nominowani do tegorocznej Nagrody im. Kazimierza Kutza byli również: Joanna Helander – fotografka, reżyserka filmów dokumentalnych, pisarka i tłumaczka, architekt Tomasz Konior, pisarz Zbigniew Rokita, laureat Nagrody Literackiej Nike, i reżyser filmowy Wojciech Smarzowski (też po raz drugi).
Pełny skład kapituły Nagrody im. Kazimierza Kutza tworzą: Iwona Świętochowska-Kutz, prof. Ryszard Koziołek, Ewa Niewiadomska, Olgierd Łukaszewicz, Halina Bieda, prof. Antoni Cygan, Krystyna Doktorowicz, prof. Andrzej Gwóźdź, Jerzy Illg, Aleksandra Klich, Dariusz Kortko, Marcin Krupa, Jacek Siebel, Edyta Sytniewska, Robert Talarczyk i Piotr Zaczkowski.
Nagroda im. Kazimierza Kutza ma na celu uhonorowanie twórcy za wybitne dokonania artystyczne, które odgrywają ważną rolę w aktualnej debacie publicznej. Promuje artystów łączących działalność artystyczną ze społecznym zaangażowaniem, prezentując postawę bliską Kazimierzowi Kutzowi.
– Po śmierci Kazimierza Kutza postanowiliśmy upamiętnić jego postać, dlatego z prezydentem Katowic Marcinem Krupą i rektorem Uniwersytetu Śląskiego prof. Ryszardem Koziołkiem wymyśliliśmy nagrodę jego imienia. Nagroda przyznawana jest osobom, które artystyczną aktywność łączą ze społecznym zaangażowaniem. Chcemy doceniać osoby, które działają na rzecz lokalnych społeczności, nie tylko na Górnym Śląsku – mówi Robert Talarczyk.
– Ważne jest to, że wciąż w naszej świadomości jest osoba Kazimierza Kutza, jego dzieła i działalność, którą możemy podzielić na wiele elementów. Mamy osobę, do której – przyznając nagrodę – możemy się odnieść. Kazimierz Kutz był twórcą zatroskanym o losy śląskiej ziemi. Widzimy to w jego dokonaniach filmowych i nie tylko. Głośno i wyraźnie mówił o wadze tej ziemi i ludzi, którzy tu mieszkali i wciąż mieszkają. Nagroda ma stać się czymś w rodzaju przypomnienia o sylwetce Kazimierza Kutza. Ma też pokazywać ludzi podobnych do działalności reżysera. Kandydatów jest zawsze wielu, więc trudno wybierać laureatów. Ale to dobrze, że mamy w kim wybierać – powiedział Marcin Krupa, prezydent Katowic.
– Kiedy myśleliśmy o kryteriach tej nagrody, to wiedzieliśmy, że musi być ona inna niż wszystkie. Aktywność Kazimierza Kutza była widoczna na trzech polach: filmu, literatury i spraw publicznych, ale nie tylko w roli polityka. Sprawy publiczne go interesowały i starał się, by nas też obchodziły. Uznaliśmy, że chcemy honorować artystę, którego dokonania są wybitne, nie zamykają się w obrębie jednej dyscypliny i jednocześnie jego osoba i twórczość wpływa na ulepszenie debaty publicznej – opowiada prof. Ryszard Koziołek.
Profesor Tadeusz Sławek honorowym Ambasadorem Śląska
– Tegoroczni nominowani to osoby, które wywierają wpływ na otaczający świat. Każdy film Wojciecha Smarzowskiego to film debata, dotyka palących miejsc w tej rzeczywistości, staje się okazją do dyskusji. Nominowani są też pisarze śląscy, którzy stali się pisarzami ogólnopolskimi. W przypadku Szczepana Twardocha jego działalność społeczną widzimy na polu felietonów i angażowania się w toczącą się dyskusję publiczną.
Zbigniew Rokita wypowiada się poprzez swoją pracę reporterską, a jego książka „Kajś" stała się dla innych instrumentem do oczytania Śląska. Kolejni nominowani: Joanna Helander wypowiada się przez sztukę fotografii, a Tomasz Konior – architekturę. Wszyscy mają więc w sobie to „coś". Chcemy nagradzać twórców, którzy pomagają nam dogadywać się ze sobą – dodaje prof. Koziołek.
Nagroda jest przyznawana nie za całokształt, ale za aktualną działalność. Wynosi 50 tys. zł, jej fundatorem jest Miasto Katowice. Razem z nagrodą pieniężną wręczana jest statuetka zaprojektowana przez Erwina Sówkę – była to ostatnia jego praca przed śmiercią.
W tym roku – poza Nagrodą im. Kazimierza Kutza – po raz pierwszy został też przyznany honorowy tytuł Ambasadora Śląska. Jest to medal wzorowany na statuetce Nagrody im. Kazimierza Kutza.
Pierwszy tytuł otrzymał prof. Tadeusz Sławek – były rektor Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, profesor, eseista, samorządowiec.
– Pragniemy nią wyróżnić osoby, które w szczególny sposób zapisały się w działania na rzecz naszego regionu. Sama Nagroda im. Kazimierza Kutza też chce nagradzać twórczość i aktywność osób, które działają lokalnie, ale nie tylko na Śląsku – wyjaśnia Robert Talarczyk.
Nagroda i tytuł Ambasadora Śląska może pomogą nam wyznaczać nowe autorytety. – Żyjemy w czasach, w których autorytety upadają. Sami sobie podstawiają nogę albo są zrzucani przez innych z cokołów. Dla mnie to bolesne, gdyż miałem ich wielu i oświetlały one mi drogę. Kazimierz Kutz był taką osobą. On stworzył Śląsk w sensie wizji artystycznej. Każdy, kto się tą wizją zajmuje, nie może obok osoby Kazimierza Kutza przejść obojętnie. Zgodnie twierdzimy, że jest autorytetem bez względu na to, jak postrzegamy świat. Nagroda jest po to, byśmy pokazali, że ten świat nie spsiał do końca – dodaje dyrektor katowickiego teatru.
Laudację wygłosił Ryszard Koziołek: – Mimo naukowych peregrynacji po świecie Śląsk pozostał miejscem jego „ziemiopisania". Mówi do nas, pisze do nas, przemawia w naszym imieniu, prawie śpiewa. Jego obecność w mieście mocno jest odczuwalna. Sprawia, że jest kimś więcej niż wybitnym profesorem czy zaangażowanym intelektualistą. Stał się naszym dobrem publicznym.
– Jestem zaszczycony. Co to znaczy być Ambasadorem Śląska? Nie wiem, ale postaram się to streścić w czterech punktach. Po pierwsze – bez Europy nie ma Śląska, ale i Śląsk dla Europy wiele znaczy, Europa dała nam dziesięciolecia spokoju. Po drugie – trzeba być ambasadorem konstytucji i tego, co z niej wynika – trójpodziału władzy. Po trzecie – trzeba być też ambasadorem wolnych mediów, bo bez nich nie ma wolnej przestrzeni. I po czwarte – trzeba być ambasadorem mądrej szkoły i mądrych nauczycieli, otwartych na przyszłość, na to, co przychodzi ze świata, i gotowych do dyskusji na ten temat. Tak rozumiem funkcję ambasadora – powiedział Tadeusz Sławek, odbierając medal Ambasadora Śląska.
Szczepan Twardoch był nominowany do nagrody po raz drugi. W ubiegłym roku zwyciężyła aktorka Anna Dymna i była pierwszą jej laureatką.