"Fale" w reż. Agnieszki Błońskiej Teatru Ochoty w Warszawie. Pisze Aleksandra Żelazińska w Teatraliach.
Dzieciństwo, dojrzewanie, pełnia dojrzałości, dorosłość, starość - to schemat, w który jesteśmy wciągnięci bezwolnie. Dopasowanie do obowiązujących norm ma swoje zalety, kusi, wydaje się niewielką ceną za bezpieczną przewidywalność, jasno określony? podział ról i powszechną akceptację. Czy na pewno? Bohaterowie Agnieszki Błońskiej na bliźniaczość dni się nie godzą, a w schemat wejść nie potrafią. Na scenie panuje półmrok, jest ascetycznie. Niepokoi tylko odgłos fal uderzających o brzeg. Bohaterowie wyłaniają się pojedynczo. Za nimi, na ekranach, wyświetlają się podobizny ich twarzy (te z czasem szarzeją, zmieniają się, zawierają w sobie nawzajem, w końcu zupełnie tracą kształt). Bernard (Paweł Nowisz) buduje narrację. Starszy od pozostałych, przerasta ich wiedzą i doświadczeniem. Tekst jest niełatwy. "Fale" to jedna z ostatnich powieści Virginii Woolf, twórczy eksperyment, w całości oparty na technice strumienia świ