Przedstawienie "Bazylissy Teofanu" w inscenizacji Ryszarda Majora, wystawione przez Teatr Współczesny w Szczecinie, trudno uznać za sukces. Złożyło się na to kilka przyczyn. Każda inscenizacja utworu Tadeusza Micińskiego wymaga od teatru podjęcia trudu adaptacji. Nie jest to tyko zabieg techniczny, konieczny ze względu na rozmiary dramatu. Sztuka Micińskiego jest dziełem chorym, cierpiącym na nadmiar - słów, pomysłów, wizji i wątków. W jej gąszczu trzeba dopiero wytyczyć ścieżki, którymi reżyser poprowadzi publiczność. Od powodzenia tych zabiegów wstępnych (które należy mierzyć stopniem osiągniętej jasności i klarowności) zależy w ostatecznej mierze sukces lub porażka przedstawienia. Nie żądam wypreparowania z dramatu Micińskiego akcji fabularnej i uczynienia z niego kroniki dziesięciu lat krwawych zmagań o tron bizantyjski. "Bazylissa Teofanu" jest czymś więcej niż sztuką historyczną. Idzie o to, by teatr n
Tytuł oryginalny
Szczecińska Bazylissa Teofanu
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr nr 3