"Przyjazne dusze" - najnowsza sztuka Teatru Polskiego - ma być zabawną i wzruszającą próbą odpowiedzi na pytanie, czy to duchy towarzyszą nam w życiu, czy może to my jesteśmy dodatkiem do ich świata.
O zaplanowanej na sobotę premierze opowiadali w poniedziałek w teatrze reżyser i aktorzy. "Przyjazne dusze" Pam Valentine opowiadają o młodym małżeństwie, które wynajmuje dom pod Londynem. Mężczyzna zafascynowany jest twórczością pisarza, który wcześniej mieszkał w tym miejscu. Ów pisarz, wraz z żoną, zginęli tragicznie. Nie zostali jednak wpuszczeni do Królestwa Niebieskiego, bo literat był ateistą. Przez to w jednym domu mieszkają dwie pary: jedna żywa, spodziewająca się dziecka i borykająca się z codziennymi problemami, druga - zawieszona między światem ziemskim a niebem. Ci drudzy zdecydują się pomóc młodej parze. Choć żywi nie mogą ich zobaczyć, dotknąć ani usłyszeć, cała czwórka pomaga sobie nawzajem (...) - To sztuka, o której trudno opowiedzieć - mówi Stefan Szaciłowski. - Nie jest tylko farsą czy komedią. Dla mnie samego to sztuka wyjątkowa. We wszystkich realizacjach, jakie robiłem dla Teatru Polskiego, pomagał mi