Jedna godzina z życia bohatera, któremu świat wali się na głowę. W sobotę w Teatrze Współczesnym Norbert Rakowski wystawi "Godzinę spokoju" Floriana Zellera.
Sobotnie przedpołudnie. Michel (Konrad Pawicki), facet około czterdziestki, chce znaleźć godzinę dla siebie, 3600 sekund absolutnej ciszy, żeby posłuchać płyty, którą po długich staraniach udało mu się zdobyć. I to się nie udaje. Świat wali mu się na głowę. Bo teraz koniecznie chcą z nim rozmawiać: żona, syn, kochanka, przyjaciel, a nawet sąsiad; osaczając go niewygodnymi sprawami. - To jest człowiek, który usiłuje być dobrym dla wszystkich, spełnić wymagania innych, być świetnym mężem, kochankiem, ojcem, a jednocześnie pragnie chwali spokoju, odrobiny przestrzeni dla siebie - mówi o swoim bohaterze Konrad Pawicki. - Mamy jej coraz mniej. Jesteśmy coraz bardziej osaczani przez rzeczy, ludzi, którzy ciągle czegoś od nas chcą. Sam bohater, próbując sobie z tym światem poradzić, jest nieszczęśliwy, zagubiony, bezradny. Jest postacią tragiczną. - Ta "godzina spokoju", w której wszystko się zawala, odkrywa, jak rujnuje się świat, bo bo