Po siedmiu latach znów na afiszu Teatru Współczesnego "Moja wątroba jest bez sensu...", głośny spektakl Anny Augustynowicz. Choć to, co widzimy, nie ukrywa umowności wobec pierwowzoru, tekst Wernera Schwaba wciąż ma swoją zatrważającą moc.
- To nie wznowienie. To nawet nie regeneracja. No, może reanimacja - zapowiedziała "Wątrobę" reżyserka. Po 11 latach od premiery, a siedmiu od zejścia z afisza, Teatr Współczesny z okazji Dni Teatru i Dramatu Austriackiego postanowił przypomnieć jeden z najważniejszych spektakli w Teatrze Współczesnym Anny Augustynowicz. W sztuce austriackiego obrazoburcy, po którą szczecińska reżyser sięgnęła w Polsce jako pierwsza, odarci z wszelkich norm bohaterowie posługują się specyficznym, nieskładnym, ale kunsztownym językiem, w którego zrytmizowanych frazach płynie nieustanny potok złorzeczeń, bluźnierstw, oskarżeń, oszczerstw, agresji. - Schwab miał świetny słuch - mówi aktorka Anna Januszewska. - Myśmy o tym mówili od lat, żeby znalazła się jakaś okazja, by powrócić do tytułu - opowiada aktorka Joanna Matuszak. - Schwab dotyka wciąż głośnego tematu, jakim jest piekło rodzinne czy molestowanie. - Świat niewiele się zmienił, nie