Do "porażającej" aktualności jednego z największych dramatów XIX w. przekonywał wczoraj reżyser "Peer Gynta" Henryka Ibsena w Teatrze Polskim. Premiera 15 września.
Nad tytułem, który w teatrze uchodzi za wyzwanie, pracuje młody reżyser z Krakowa Ireneusz Janiszewski. - Postać Peer Gynta wydaje się być bardzo bliska współczesnemu ideałowi człowieka, dla którego najważniejsze jest "być sobą" a celem życia samorealizacja - mówi. - Peer Gynt jest człowiekiem, który tak bardzo szuka wolności w swoim indywidualizmie, że w tym wszystkim gubi drugiego człowieka -on wydaje mu się tym, który zagraża realizacji celów. Ibsen przestrzega, że to pułapka. Wszystko, co w życiu najważniejsze, zdarza się w relacjach między ludźmi. W roli tytułowej zobaczymy Sławomira Kołakowskiego. Aktor bardzo chwali sobie współpracę z reżyserem. - Przypomnieliśmy sobie, że uprawiając zawód aktora, warto się pochylić nad pewnymi rzeczami jeszcze raz, "podłubać" rolę, mimo że wydaje się nam, że mamy taką szufladkę nr 5, którą sobie otworzymy, bo mamy w niej klucz do pewnej scenki.