Opera na Zamku w Szczecinie zaprasza na Międzynarodowy Konkurs Choreograficzny, który odbędzie się już 29 czerwca. Jury w składzie: Robert Bondara, Ivan Cavallari, Anna Hop, Karol Urbański i Grzegorz Brożek wybierze najlepszą z choreografii wybranych z prac nadesłanych z całego świata. Publiczność będzie mogła obejrzeć sześć etiud konkursowych pod hasłem „Let me out”. Patronem wydarzenia jest NIMiT.
„Różnorodność nadesłanych prac jest tak wielka, że śmiało mogę powiedzieć, że będzie to jeden z najważniejszych wieczorów baletowych w tym roku w całej Polsce” – mówi kierownik baletu Opery na Zamku Grzegorz Brożek* o Międzynarodowym Konkursie Choreograficznym zaplanowanym na 29 czerwca. Motywem przewodnim spajającym wybrane przez jurorów do finału miniatury jest szeroko pojęte hasło wolności „Let me out”. O święcie profesjonalnego baletu artysta opowiada w rozmowie z Magdaleną Jagiełło-Kmieciak.
Magdalena Jagiełło-Kmieciak:
Międzynarodowy Konkurs Choreografii w Operze na Zamku różni się od innych. Na czym polega jego wyjątkowość?
Grzegorz Brożek:
To pierwszy taki konkurs w Polsce, i pierwsza edycja, w którym gości się choreografów z całego świata, bo przylatuje do nas nawet artysta z Chin. Mogli wziąć w nim udział tylko osoby z profesjonalnym wykształceniem tanecznym, czyli z dyplomem ukończenia szkoły baletowej, lub bardzo długo pracują w operach, w których są profesjonalne zespoły baletowe. Do tego będzie widownia!
Było bardzo dużo zgłoszeń, a niewiele zostało zakwalifikowanych. Czy był jakiś aspekt, który szczególnie przyciągał uwagę jury?
Było około stu zgłoszeń. Pięcioosobowe jury – Anna Hop, Karol Urbański, Robert Bondara, Ivan Cavallari i ja – po dwóch etapach zakwalifikowało do finału jedynie sześciu choreografów. W tym konkursie nie liczy się tylko strona techniczna, ale i wykorzystanie przestrzeni, narracja. Tematem przewodnim jest hasło „Let me out”, czyli „Wypuść mnie”. Różnorodność nadesłanych prac jest tak wielka, że śmiało mogę powiedzieć, że będzie to jeden z najważniejszych wieczorów baletowych w tym roku w całej Polsce.
Czy zobaczyliście coś zupełnie niespodziewanego?
Tak, (śmiech) ale nie mogę zdradzić, co. Myślałem, że już wszystko widziałem w tańcu, ale nie, nieprawda (śmiech). To wspaniałe zaskoczenie, gdy widzi się, że można stworzyć coś, co może aż tak zadziwić widza.
Czyli na scenie zobaczymy crème de la crème młodych profesjonalnych choreografów?
Tak.
Taki konkurs dla młodych choreografów jest budowaniem własnej marki. Czy możemy się wkrótce spodziewać nowych nazwisk na świetnych scenach?
Zdecydowanie tak. Jestem pewien, że nasz finał to otwarcie im drogi do nowych kontraktów, że wiele scen ich zauważy. Ci artyści to powiew świeżości i nowości, oni nie idą żadnym utartym szlakiem, które często można zobaczyć w spektaklach. Mamy tu neoklasykę, taniec współczesny, ale bez „zgranych” już ruchów. Poza tym – z tych miniatur kipią ogromne emocje. Już gdy oglądałem wideo, które jest przecież dość „płaskie”, tak naprawdę widzimy tylko część, miałem ciarki.
Możemy więc powiedzieć, że jeśli przeczytamy jakąś świetną recenzję na temat roli danego nazwiska, to obok niego pojawi się Opera na Zamku w Szczecinie?
Tak, to będzie mocna trampolina.
Jakie emocje i refleksje mogą wywołać finałowe choreografie u widzów?
Zdziwienie, zachwyt, że tu, w Szczecinie, możemy oglądać taniec na światowym poziomie. Poza tym, wszystkie choreografie dla publiczności będą czytelne, bo pod tym kątem także je ocenialiśmy. Czyli – nie zobaczymy tylko tańca, zobaczymy też temat: „Let me out”. To „wypuszczanie na wolność” będzie mocno wyeksponowane. Sześć wspaniałych interpretacji.
Wróćmy do tytułu przewodniego „Let me out” /”Wypuść mnie”. Mamy tu fragmenty z opisów tancerzy: „konflikt i impuls do ucieczki”, „czy moglibyśmy się wyluzować, w końcu jesteśmy uwięzieni w tym wszechświecie?” czy „wyrwanie się z norm społecznych”. Dużo o wolności… Ambitny temat.
Ambitny, bo chodzi o różnorodność. „Wypuść mnie na wolność” może mieć choreografię smutną, może mieć wesołą, albo taką, nad którą trzeba by się dłużej zastanowić. Ten temat nie tylko miał nie ograniczać, a są takie, ale dać wręcz możliwość swobodnego tworzenia. Ktoś może uciekać, ktoś może cierpieć w dowolnie interpretowanej niewoli.
Dlaczego właśnie wolność?
Podświadomie jesteśmy sterowani, myślimy pod wpływem pewnych impulsów z zewnątrz, otaczają nas konflikty, od których chcemy uciec, a narastają. Także te, które są poza granicami Polski, a jednak przecież nas dotykają.
A tzw. technikalia? Co zobaczymy na scenie?
Tak się złożyło, że to będą duety, choć nie był to warunek. Choreografowie sami wybrali też muzykę, dobiorą światło, rekwizyty, kostiumy czy elementy scenografii. My – jurorzy będziemy dokładnie patrzeć na każdy ruch, a widzowie mogą napawać się widokiem choreografii, których nigdy świat nie widział. A proszę wierzyć, Drodzy Widzowie, one są naprawdę wyjątkowe, niespotykane i zaskakujące. Poczują Państwo i najwyższy poziom tańca, i zobaczą wspaniałe efekty wizualne. A w kolejnej edycji wprowadzimy nagrodę publiczności.
Czyli publiczność będzie się bawić, a jurorzy skrupulatnie „czepiać”?
Tak będzie. Musimy. Ale nie na głos. (śmiech)
***
*Grzegorz Brożek
Tancerz, choreograf, absolwent Ogólnokształcącej Szkoły Baletowej im. Olgi Sławskiej-Lipczyńskiej w Poznaniu i Akademii Humanistyczno-Ekonomicznej w Łodzi (Wydział Pedagogika Tańca). Jako tancerz koryfej zadebiutował w Operze Nova w Bydgoszczy, w 2009 r. otrzymał tu promocję na solistę baletu. W 2012 rozpoczął pracę w Teatrze Muzycznym w Poznaniu, jako solista baletu, a dwa lata później, jako tancerz koryfej, podjął pracę w Teatrze Wielkim w Łodzi, gdzie pracuje do dziś. Będąc uczniem szkoły baletowej, uczestniczył w spektaklach baletowych i koncertach, a jako tancerz zawodowy brał udział w licznych przedstawieniach operowych, operetkowych, musicalowych i baletowych. Kreował wiele pierwszoplanowych ról, są wśród nich m.in.: Maurice w „Chopinie w Nohant”, Diabełek w „Panu Twardowskim” (chor. M. Zajączkowski), Szewczyk w „Kocie w butach” (chor. Z. Rudnicka), Książę i Przyjaciel w „Kopciuszku” (chor. I. Runowska), Kot Brzyduś w „Kocie w butach” (chor. V. Suska), Lorenzo w „Don Kichocie” (chor. A. Polubentsev), Macocha w „Cinderelli” (chor. G. Madia), Zucker w „Ziemi obiecanej” (chor. G. Veredon). Doświadczenie choreograficzne zdobywał u boku Ivana Cavallariego, dyrektora artystycznego Les Grands Ballets Canadiens de Montreal. Jako choreograf zadebiutował w 2018 r. na gali baletowej Teatru Wielkiego w Łodzi duetem „Tango” do muzyki R. Favela. Był choreografem i asystentem reżysera na Light Move Festival 2018 i 2019 w Łodzi. Jego prace autorskie Faustus i Separated Life prezentowane były także w internecie, spotkały się z wielkim zainteresowaniem i uznaniem. W latach 2018–2019 pełnił funkcję asystenta kierownika baletu w Teatrze Wielkim w Łodzi. Jest dwukrotnym stypendystą Ministra Edukacji i Nauki za znaczące osiągnięcia artystyczne (2020 i 2021) m.in. za międzynarodowy projekt choreograficzny „I can pretend” zrealizowany w Budapeszcie. W sezonie 2019/2020 otrzymał również stypendium rektora AHE w Łodzi dla najlepszych studentów. Został zaproszony do współpracy z prestiżową marką Kemon, dla której stworzył choreografię na galę prezentującą produkty firm w 2022 r. Jest autorem także takich choreografii, jak: „Face The Truth”, „I can Pretend”, „Seeking Affection”, „The puppet”, „Nostalgia” i „Habanerra”. Zdobył II miejsce w XII Ogólnopolskim Konkursie Tańca im. Wojciecha Wiesiołłowskiego w Gdańsku w 2001 r. i II miejsce na międzynarodowym konkursie choreograficznym w Tarnowie w ramach X Międzynarodowego Festiwalu Teatrów Tańca „Scena otwarta” za fragment spektaklu „Face The Truth”.