Człowiek w garniturze i w sandałach o aparycji rozmarzonego wielkoluda z dużą odpornością na manię wielkości. Tak m.in. charakteryzują Mariusza Lubomskiego krytycy i fani. W niedzielę zaśpiewa w Teatrze Polskim.
Toruński śpiewający malarz zadebiutował na Giełdzie Piosenki Studenckiej, gdzie razem z zespołem I z Poznania i z Torunia wykonali "Imprezę w klubie harcerza". W 1985 r. wygrali Pakę piosenką autorstwa Rafała Bryndala "Indianie i kowboje". W1987 r. Lubomski, już solo, zdobył pierwszą nagrodę na Festiwalu Piosenki Studenckiej w Krakowie. Później był przebój "Spacerologia". Śpiewał też utwory Ciechowskiego, Nalepy, Kaczmarskiego, Grechuty, Krajewskiego. Od zawsze fascynowała go osoba Toma Waitsa. Sięgał po twórczość Nicka Cave'a. Zmierzył się z dorobkiem Paolo Contego. Niedawno wziął udział w interdyscyplinarnym projekcie z pogranicza nauki i sztuki "Ewolucja Gwiazd". Przykrótkie rękawy i nogawki spodni, duże okulary i czerwone damskie sandały na bosych nogach - to typowy strój sceniczny Lubomskiego. Na początku swojej kariery otrzymał zresztą Nagrodę Operatorów dla Indywidualności Opolskiego Koncertu. Na scenie oszczędnie operuje ruchem i ges