Zachodniopomorski marszałek najpierw wysłał na emeryturę, w atmosferze skandalu, długoletniego dyrektora Książnicy Pomorskiej. Teraz odwołuje szefa Opery na Zamku - niepokornego, często nie przebierającego w słowach Warcisława Kunca.
Kunc jest jeszcze zbyt młody na emeryturę, nawet wcześniejszą, pretekstem jest - podobnie jak w przypadku Krzywickiego, zarzut zadłużenia Opery. Oporni, choćby z największymi sukcesami, muszą odejść. Następców marszałek wybiera sam. Warcisław Kunc swój urząd pełnić będzie do końca roku. Nie przyjął propozycji narszałka objęcia funkcji dyrektora artystycznego. - Nie brakuje nam chętnych z całego kraju i są to wybitne nazwiska - pochwalił się wojewódzkim radnym Kazimierz Nowicki, członek Zarządu Województwa, odpowiedzialny od roku między innymi za sprawy kultury. Brak możliwości współpracy Powód odwołania Kunca wydaje się wtajemniczonym dość oczywisty - niepokora, brak liczenia się ze słowami ze strony odwoływanego. Kunc nie ukrywa niechęci wobec najważniejszego wojewódzkiego urzędu. Zarówno przed dziennikarzami, jak samymi zainteresowanymi. - Z tym zarządem nie jestem w stanie dalej współpracować - mówi Warcis