Na trwającej przebudowie Opery na Zamku mogą stracić wszyscy. Urząd marszałkowski - dofinansowanie unijne w wysokości 41 mln zł, a projektant - płacąc rosnące każdego dnia kary, ponad 2 mln zł.
Remont Opery na Zamku powinien zakończyć się do 2014 roku, ale może do tego nie dojść. A to za sprawą kłopotów z realizacją pierwszego z trzech etapów remontu. Jeśli tak by się stało, urząd marszałkowski,któremu podlega Opera i który wyasygnował środki na jej remont, straci 41 mln zł dofinansowania unijnego. Skąd ten ambaras? Realizację pierwszego etapu zaprojektowała jedna firma, a inna ją wykonuje (przy kolejnych zdecydowano się już na formułę - zaprojektuj i sam wybuduj). Finał jest taki, że wielu elementów projektu, wykonawca nie jest w stanie zrealizować. - Przykładem może być zaprojektowane usunięcie belki podstropowej w sali koncertowej, choć nie zostało poparte żadnymi ekspertyzami - wyjaśnia Kinga Konieczny, rzecznik prasowy Opery na Zamku. - Wykonawca odmówił jej usunięcia ze względów bezpieczeństwa. Tego typu usterek jest według Opery około stu. Te drobniejsze wykonawca sam koryguje, natomiast te większego kalibru wymagaj�