Sądzę, że ciągle otwarty pozostaje temat formuły szczecińskiej sceny muzycznej. Jej powojenne korzenie są operetkowe, potem teatr łączył różne nurty wysokie - mówi Jacek Kraszewski, dyrektor artystyczny Opery na Zamku w Szczecinie.
Ze Szczecińską sceną muzyczną jest pan związany od dawna. Na przełomie lat 80. i 90. był dyrektorem Opery i Operetki, teraz wraca pan jako jej szef artystyczny. Kryteria w sztuce nie zmieniają się wprawdzie tak, jak gospodarka i polityka, ale czy teraz kierowanie teatrem muzycznym stawia inne wyzwania niż kilkanaście lat temu? - Jeżeli chce się prowadzić ambitny teatr na wysokim poziomie - wyzwania są ciągle te same. Może teraz bardziej borykamy się z finansami niż kiedyś... Rozumiem, że mamy rozmawiać tylko o sprawach sztuki, a nie o pieniądzach, ale tego się rozdzielić nie da. Oczywiście, najpierw musi być idea, a potem się powinno myśleć o środkach. Trzeba jednak otwarcie powiedzieć: bez budżetu niczego nie da się stworzyć. A co to znaczy - według pana - "ambitny teatr na wysokim poziomie"? - Trzeba sobie zdać sprawę, że publiczność jest teraz inna niż kiedyś. Otwartość granic czy też dostęp do wielu znakomitych nagrań powodu