EN

11.01.1996 Wersja do druku

Szatniarki - do wieszaków

"Grzebania" Jerzego Jarockiego, a ściślej - w czasie pierwszego antraktu, przed ladą, oddzielającą szatnię od foyer, ustawił się dość pokaźny i wielce niezręczny w tych premierowych okolicznościach "ogon". Garść widzów najwyraźniej abdykowała. Nie ukrywam - byłem dumny. Ja, Polak, widząc rodaków swoich, ze Świątyni Sztuki umykających tak chyżo, czułem, że na duszy z wolna wyrastają mi skrzydła. Byłem dumny nieprzyzwoicie wręcz, albowiem wiedziałem, z jakich przyczyn umykają mianowicie. Nikt nie przeczuwał nawet, ja - byłem pewien. Oto salwowali się ucieczką po to, aby szatniarki mogły wykazać się pracą. Tak jest! Rezygnowali z dalszych scenicznych ciągów dla zaktywizowania kompletnie, przez lata całe, rozbestwionych marazmem strażniczek naszych palt. Bądźmy szczerzy - szatniarki teatralne, w tak niedawnej przecież przeszłości, zajęte były głównie byczeniem się. Przyjmowały garderobę przed spektaklem i zwracały po. To wszystko.

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Szatniarki - do wieszaków

Źródło:

Materiał nadesłany

Dziennik Polski

Autor:

Paweł Głowacki

Data:

11.01.1996

Realizacje repertuarowe