"Szarańcza" w reż. Natalii Sołtysik w Teatrze Ateneum w Warszawie. Pisze Joanna Derkaczew w Gazecie Wyborczej - Wysokich Obcasach.
Wszystkie 'zasady' zostały zachowane, wszystkie atrybuty nowoczesności uwzględnione. Psychodeliczne kolory kostiumów, groteskowe formy, parodia medialnych póz, okrucieństwo w relacjach młodzi - starzy, staranna choreografia scen rodem z horroru, neuroza, depresja, autyzm. 'Szarańcza' to worek ze współczesnymi traumami. Nie ma tu pozytywnych przykładów. Rodzinne relacje nie wytrzymują w starciu z indywidualnymi ambicjami. Radosna trzydziestolatka w stylu Poppy (z 'Happy-Go-Lucky') o kilka lat spóźnia się na pogrzeb własnej babci, zajęte własnymi karierami rodzeństwo porzuca na autostradzie schorowanego ojca, gwiazda telewizji popada w manię prześladowczą. Czy nie znamy już skądś tych wielkomiejskich egoistów? Czy to już nie było grane? Czy to przypadkiem nie stary, prosty teatr rozrywkowy ubrany w modniejszy, atrakcyjniejszy kostium? Spektakl Natalii Sołtysik miał być odtrutką na panujący od lat w warszawskim Ateneum klimat bulwaru. Rozmachu, pomysłu i