"Życie seksualne dzikich" w reż. Krzysztofa Garbaczewskiego z Nowego Teatru w Warszawie. Pisze Joanna Jopek, juror XVIII Ogólnopolskiego Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej.
Minął rok od premiery "Życia seksualnego dzikich". Kurz bitewny zdążył już nieco opaść, przedstawienie - grane wprawdzie z rzadka, w krótkich setach, w różnych miejscach - było dość szeroko dyskutowane i szczególnie mocno, wielokrotnie, z różnych stron interpretacyjnie "eksploatowane". Linia podziału wśród jego odbiorców (tych głośno komentujących, czyli krytyków, ale i - jak się wydaje - także regularnej widowni) rysuje się wyjątkowo konsekwentnie. Wyznacza ją co najmniej tak stara, jak spory wokół awangardy, debata na temat autonomii i zależności sztuki względem rzeczywistości. Grubo rzecz zarysowując: z jednej strony są ci, którzy w "Życiu seksualnym dzikich" widzą niekomunikatywny, niemal narcystyczny, bełkotliwy i nonszalancki wobec widowni, a w rezultacie obojętny eksces artystyczny (by nie powiedzieć - artystowski), z drugiej zaś ko-mentatorzy podkreślający właśnie innowacyjność zastosowanych środków, zmysł przygody, żyw