"Halka" Stanisława Moniuszki w reż. Grażyny Szapołowskiej w Operze Wrocławskiej. Pisze Anna S. Dębowska w Gazecie Wyborczej.
Wrocławskiej "Halki" w reżyserii Grażyny Szapołowskiej nie można nazwać porażką, bo w przedstawieniu jest kilka dobrych scen. To raczej lot ku absurdowi, którego wymowa może się spodobać tylko ruchom pro-life i partii rządzącej. Grażyna Szapołowska dostała szansę. Po pierwsze - reżyserowania, czego nigdy wcześniej nie robiła. Po drugie - scenicznej realizacji najsłynniejszej polskiej opery, czyli "Halki" Stanisława Moniuszki (1858). Ten świetnie skrojony melodramat pod względem muzycznym nie ustępuje włoskim czy francuskim operom z połowy XIX wieku. Wszystko to na inaugurację Roku Moniuszkowskiego, który oficjalnie rozpoczyna się 6 stycznia, w 200. rocznicę urodzin ojca opery narodowej (1819-72). "Halka" ze zmienionym zakończeniem Nie jest pierwszą aktorką, która reżyseruje w operze. Wcześniej z lepszym lub gorszym skutkiem robili to Krystyna Janda ("Straszny dwór" Stanisława Moniuszki w Łodzi), Andrzej Chyra ("Gracze" Dymitra Szostakow