"Traviata" Giuseppe Verdiego w reż. Grażyny Szapołowskiej w Operze Wrocławskiej. Pisze Bronisław Tumiłowicz w Przeglądzie.
Ponowne odczytanie dramatu ubranej w muzykę Verdiego "Damy kameliowej" przynosi kilka zaskoczeń. Traviata pokazuje metody uwodzenia nie tylko Alfreda Germonta, ale też jego ojca. Podsuwa gołą nóżkę i zawiązuje mu oczy, zapraszając do zabawy w ciuciubabkę. Staruszek jednak nie reaguje i namolnie prosi, aby wesoła pani dała spokój jego synowi. Grażyna Szapołowska, której do gustu przypadło teraz reżyserowanie w operze, wprowadza na scenę również córeczkę Violetty, jej służącą zaś ukazuje jako osobę ciężko chorą. W operze mamy więc dwie chore panie. Dobrze, że taniec Cyganów odbywa się zgodnie z tradycją, choć wzbogaca go bonus - występ chippendalesów. Publiczność nie może się nudzić. Zabrakło tylko w zakończeniu spektaklu basowego komunikatu lekarza: Umarłaaaaa.