- Czekamy na inaugurację Instytutu Sztuki Filmowej. Liczę, że już wkrótce będzie szansa na wyprodukowanie w Polsce rocznie dwudziestu kilku filmów - mówi reżyser filmowy JANUSZ ZAORSKI.
Marcin Mońka: Na festiwalu Era Nowe Horyzonty pokazał Pan swój najnowszy film "Lekarz drzew", zrealizowany za własne pieniądze. Pomogli także przyjaciele, którzy wspólnie z Panem pracowali nad jego powstaniem. Tak ma wyglądać przyszłość polskiego kina? Janusz Zaorski, reżyser: Mam nadzieję, że nie. Nasz film jest wynikiem bezradności, fatalnego, wręcz "dennego" stanu kinematografii. Zrobiłem go rok temu i na szczęście od tego czasu wiele się zmieniło. Czekamy na inaugurację Instytutu Sztuki Filmowej. Liczę, że już wkrótce będzie szansa na wyprodukowanie w Polsce rocznie dwudziestu kilku filmów. Przymierzając się do "Lekarza drzew", byłem złakniony filmu artystycznego, chciałem pójść w kierunku widowni wymagającej, w stronę inteligenta, który chce z ekranu usłyszeć kilka istotnych pytań. Pociąga Pana kino artystyczne? - Ależ ja mam w zapasie kilka scenariuszy. Decydenci w Polsce postawili jednak zdecydowanie na komercję, którą